poniedziałek, 25 listopada 2013

LOVELY, BALTIC SAND NR 3 - NIEBIESKI CZY SZARY?

Dziś na szybko o piaskowym lakierze od Lovely. Chorowałam na niego od dawna i tylko zachwycałam się nim na innych blogach. Niestety w moim Rossmannie nigdy nie umiałam na niego trafić.

Lakier z serii Baltic Sand ma piękny niebiesko-szary kolor, który niesamowicie się mieni dzięki małym i większym drobinkom brokatu. Nr 3 szybko schnie i trzyma się na paznokciach ok 3 dni bez odpryskania. Konsystencja lakieru jest odpowiednia, cały proces malowania przebiegł bez problemów. Mogę spokojnie polecić.

Nie mogę sie na niego napatrzeć ;D

W dziennym świetle wpada bardziej w szarości...



 W sztucznym świetle wygląda bardziej na niebieski:




Podoba Wam się? A może wolicie coś innego z serii Baltic Sand?

piątek, 22 listopada 2013

NOWOŚCI KOSMETYCZNE, CZYLI ROSSMANNOWE ZAKUPY.

Wszyscy zapewne wiedzą, że od dziś Rossmann kusi nas po raz kolejny swoją akcją  -40% na kolorówkę. Jako, że w przyszłym tygodniu zaczynają mi się egzaminy i od jutra cały wolny czas przeznaczam na naukę, udałam się na Rossmanowe szaleństwo dziś z samego rana. 

Miałam jeden cel - nie przekroczyć 50 zł. Udało mi się! Co prawda kuszą mnie jeszcze inne rzeczy, ale mam nadzieję, ze nauka pochłonie mnie tak, że zapomnę o lakierach i innych 'zawsze' potrzebnych rzeczach ;D

Oczywiście pierwsze co zrobiłam to podeszłam do szafy od Wibo i Lovely po lakiery. Interesowały mnie lakiery piaskowe i te 'brokat i mat w jednym'. Ogromnie zdziwiłam się, że półka z piaskami od Wibo była praktycznie pusta ;/ Udało mi się dorwać:



- Wibo, WOW Sand Effect nr 4
- Wibo, WOW Glamour Sandnr 1
- Wibo, WOW Effect Matte Gliters nr 3



- Lovely, Baltic Sand nr 1
- Lovely, Baltic Sand nr 3

Skusiłam sie również na cos co podkreśli moje oczy oraz zatuszuje niedoskonalości:



- Lovely, Curling Pump Up Mascara,
- Wibo, Electric Blue Eyeliner



- Wibo, Korektor 4 w 1


Jak widzicie podczas tej wyprzedaży byłam wierna markom Wibo i Lovely. Kusiły mnie tez inne firmy, ale po co przepłacać :)

A Wy jakie macie plany? Byłyście, dopiero się wybieracie, czy może tym razem odpuszczacie? :)

niedziela, 17 listopada 2013

RÓŻE I SERCA - MIYO, LIL GIRL # 120 // NIEKOSMETYCZNA NOWOŚĆ


Jako, że dzisiaj miałam pierwszą w miarę wolną od wszelkich obowiązków niedziele, postanowiłam na spokojnie spróbować zmalować coś bardziej ambitnego niż zwykle. 



Różyczki chciałam namalowac już kilka razy, ale za każdym razem rezygnowałam, twierdząc, ze nie dam rady. Do tego sercowe końcowki paznokci. A wszystko na pieknym fiolecie od MIYO - Lil Girl nr 120.

Sam lakier ma wszytsko co potrzeba. Ładnie kryje, szybko schnie i pieknie wygląda. Co więcej zauważyłam, ze lakiery od MIYO mają mniej intensywny zapach.

Zapraszam do oglądania zdjęć :)




prawa dłoń

prawa dłoń


Lakiery użyte do mani 

Dodatkowo chciałam Wam pokazać mój ostatni łup niekosmetyczny. Nigdy tutaj o tym nie wspominałam, ale jeśli chodzi o pierścionki, kolczyki i wisiorki to jestem totalną maniaczką. W związku z tym nie moglam przejść obojętnie obok pierścionka-zebry. ;)
(Jakby ktoś był zainteresowany, to aktualnie w Carry pierścionki te są przecenione z 29,99 zł na 14,99 zł)



piątek, 15 listopada 2013

BIAŁY PIASEK, CZYLI GOLDEN ROSE, HOLIDAY #70

Biały piasek od dawna za mną chodził. Gdy w końcu kupiłam ten od Golden Rose z serii Holiday, nie mogłam się doczekać, kiedy wyląduje na moich pazurkach. Jak się sprawdził? Same przeczytajcie :)

Pierwszą moją obawą było to, czy biały piasek poradzi sobie dobrze z kryciem. Niestety trochę się zawiodłam,  ponieważ do pełnego krycia musiałam nałożyć jakieś 4 czy 5 warstwy, nie pamiętam już nawet. Jedyny plus w tym taki, ze lakier schnie w na prawdę piorunującym tempie. Nie ważne czy 1 czy 5 warstw. Lakier po kilku minutach jest totalnie suchy. Genialnie!



Minusem na pewno jest zmywanie białego piasku. Trzeba się porządnie natrzeć. W tym przypadku na pewno tych kilka warstwa zrobiło swoje. Przy tradycyjnych 2 warstwach powinno pójść bardziej gładko.

Numer 70 ma w sobie mnóstwo mieniących się drobinek, które przypominają śnieg. Muszę przyznać, że wcale nie tęsknię za zimą, ale śnieg na paznokciach to jest to!

Jeśli chodzi o trwałość to tradycyjnie lakier zostaje na paznokciach ok 4 dni.







Holiday #70 w sztucznym świetle



wtorek, 12 listopada 2013

ESSENCE NAIL COLOUR 3 - MIDNIGHT DATE NR 01 // NOWY WYGLĄD BLOGA

Ten lakier chciałam już dawno zaprezentować na blogu, ale gdzieś mi się zapodziały zdjęcia. Ostatnio przez przypadek na nie natrafiłam więc oto jest Midnight Date od Essence.
Kupiłam ten podwójny lakier po śmiesznej cenie, bo 1,99 zł pod koniec sierpnia, kiedy w Naturze były wyprzedaże kolekcji. Zaintrygował mnie swoim kolorem i głębią  poza tym ciekawa byłam połączenie tych dwóch lakierów.
Oba lakiery się od siebie różnią mimo praktycznie identycznego koloru. 


1. Jedna z końcówek posiada granatowy lakier, którego wystarczy jedna warstwa aby paznokcie były w pełni pokryte. faktem jednak jest, że przy dwóch warstwach kolor wygląda po prostu lepiej. Lakier szybko schnie i posiada piękne migoczące drobinki. Jedynym minusem jest, ze trochę farbuje skórki. 






2. Po drugiej stronie mamy równie intensywny granatowy kolor. Niestety jako lakier średnio się sprawdza. Bardziej nazwałabym go topem, bo kryje prawie wcale, ale na innych lakierach wygląda na prawdę imponująco. Również szybko schnie i nie ma z nim problemów. Posiada większe i mniejsze drobinki brokatu, które tworzą swego rodzaju efekt galaxy. Na białym lakierze widać jednak, że wpada bardziej we fiolet niż w granat.



Podsumowując, oba lakiery maja coś w sobie. Pierwszy pięknie kryje i daje idealny błysk, natomiast drugi dodaje tajemniczości i jeszcze bardziej rozświetla paznokcie. Jak dla mnie bomba!







Top na białym tle 
Top na białym tle 



Dodatkowo chciałam Wam powiedzieć o zmianie wyglądu bloga. Zawsze podobały mi się te w kolorze bieli i teraz mam właśnie taki. Dodałam też nowe strony, zmieniłam układ całego bloga i generalnie wszystko uporządkowałam. Poniżej dla porównania główka grafika przed i po.

Przed:

 Po:

Co uważacie? Zmiana na lepsze, czy wręcz przeciwnie?







niedziela, 10 listopada 2013

ODKRYCIE OSTATNICH MIESIĘCY - SEXY BLACK MASCARA OD GOLDEN ROSE


W ostatnim poście wspominałam Wam o tuszu od Golden Rose. Byłyście nim zainteresowane, więc pomyślałam, że chciałybyście szybko dowiedzieć się co i jak. Zapraszam więc do lektury :)


Jeśli chodzi o tusze do rzęs, to jestem ogromnie wybredna! Moje 'gołe' rzęsy są prawie niewidoczne i generalnie bez pomalowanych oczu wyglądam na 15-18 lat, co z moim przypadku nigdy nie można zaliczyć do plusów. Cieni używam sporadycznie, głównie na imprezy czy wielkie wyjścia. Tusz musi więc wystarczyć, a co za tym idzie spełniać moje spore wymagania:


  1.  Przede wszystkim musi wydłużać -  Uwielbiam rzęsy do nieba i nie wyobrażam sobie innej opcji.
  2. Moje rzęsy muszą być podkręcone - Zalotkę posiadam, jednak nie używam jej często. Zawsze się boję, ze uszkodzi ona włoski i zostanę z niczym. Maskara więc sama musi spełnić tę funkcję.
  3. Rzęsy muszą być pogrubione, lecz nie posklejaneTutaj jestem ostrożna  ponieważ nie chcę aby rzęsy były posklejane i wyglądały grubiej za wszelką cenę. 
  4. Tusz nie może się osypywać, rozmazywać, znikać w ciągu dnia -  Nienawidzę kiedy muszę zbierać kawałki tuszu z okolic oczu czy policzków. Wygląda to nieestetycznie i jest irytujące  Najlepszym sprawdzianem jest ćwiczenie/bieganie/fitness z tuszem. Nie żebym specjalnie się do tego malowała... po prostu po całym dniu nie zmywam specjalnie oczu, żeby moc uprawiać sport. Jeśli po takim wysiłku tusz jest na swoim miejscu to jestem zadowolona.
  5. Maskara musi się łatwo zmywać. 

Należy dodać, że jestem wierna L'oreal Telescopic Carbon Black i jest to dla mnie tusz idealny. Dlatego też do Sexy Black mascara od Golden Rose podeszłam trochę z dystansem. Nigdy nie miałam .. ba, nawet nie słyszałam o tym tuszu. Dodatkowo ta szczoteczka  Kiedyś bardzo długo używałam Sexy Curves od Rimmel, która miała szczoteczkę z samych kulek i bardzo ją lubiłam. Ale tutaj? Wąska szczoteczka z wielka kulą na końcu. Nie wiedziałam  jakie zadanie ma spełniać. Postanowiłam więc jak najszybciej sprawdzić co do zaoferowania ma Sexy Black Mascara. Czy zdała egzamin?



1. Tusz wydłuża rzęsy. Są równie długie jak w przypadku L'oreal Telescopic Carbon Black. Nie trzeba machać szczoteczką przed 15 minut, żeby włoski były wyraźnie dłuższe. Wystarczy parę pociągnięć i efekt jest doskonały




2. Rzęsy są podkręcone tak jak lubię. Nie jest to pracochłonne. Nie wiem czy to zasługa kulki na końcu szczoteczki, czy jej zwykłej części. Mam wrażenie, że i jedno i drugie spełnia to zadanie bardzo dobrze.


3. Jeśli chodzi o pogrubienie bez efektu sklejenia to tutaj kulka na końcu szczoteczki sprawdza się rewelacyjnie! Co się poskleja to kulka rozczesze . I już wiem, po co ona w ogóle tutaj jest ;)


4. Tusz po całym dniu jest na swoim miejscu. Nie osypuje się, nie rozciera i nie znika. Rzęsy po kilkunastu godzinach od nałożenia tuszu wyglądają tak samo. 

5. I tu ogromny plus! Ciepła woda już na prawdę dobrze zmywa tusz. Potem tylko jedno pociągnięcie płatka z płynem micelarnym z Biedronki i oczy są czyste.



Dodatkowo tusz ma bardzo dziewczęce opakowanie, choć na początku wydawało mi się trochę tandetne. Co więcej nie ma intensywnego zapachu, który w niektórych tuszach aż odrzuca. Cena również nie zniechęca - ok 20 zł. Co tu dużo pisać. Sexy Black Mascara od Golden Rose może spokojnie konkurować o pierwsze miejsce z L'oreal Telescopic Carbon Black. 





Podsumowując:
Plusy:
- tusz podkręca
- rzęsy są wydłużone i pogrubione
- maskara na  rzęsach utrzymuje się cały dzień
- ładne, solidne opakowanie
- niska cena



Minusy
- Brak



A Wy miałyście kiedyś ten tusz?